niedziela, 9 marca 2014

Rozdział drugi

Caitlin

Wiesz że mogłeś mieć to wszystko
Ale chciałeś mnie jak koronę
I to zdawało się że twoją ulubioną rzeczą
Było trzymanie mnie zagubionej w ciemności


1 września

Pierwszy dzień roku szkolnego wypadł mi całkiem nieźle. Spotkałam się z przyjaciółmi, wspominaliśmy wakacje śmiejąc się przez wszystkie lekcje jak i przerwy. Ten dzień również był przyjemy, ponieważ mogłam odegrać się na Debby. Długo czekałam na tę chwilę! Widok jej zażenowanej jest bardzo rzadki, tym bardziej miałam większy ubaw. Potraktowała Alanę źle dwa razy w ciągu dnia. Zawahałam się, aby pomóc Alanie, gdy została popchnięta, ale jak Debby wykorzystała sytuację, by ośmieszyć moją młodszą siostrę pomyślałam, że w tym wypadku nie mogę się wahać. Poprosiłam, aby któraś z dziewczyn pożyczyła swoją bluzkę na w-f, a Tiffany od razu podała mi swoją koszulkę z szerokim uśmiechem. Nie od dziś wiadomo, że Tiffany nienawidzi sportu. Odbierając zwykłą białą bluzkę wybiegłam w ślad za Alaną. Znalazłam ją w jednej z kabin damskiej toalety. Cała zapłakana i brudna. Tak strasznie zrobiło mi się jej żal. Musiałam jej pomóc. Zawsze lubiłam pomagać. Dawać rady i otuchy do następnego kroku. Umiem pocieszać chociaż nie zawsze mi się udaję. Ale ważne są chęci, prawda?
Stanęłam przy swojej szafce. Odkluczyłam ją dobrze zapamiętanym kodem i zaczęłam wrzucać do szafki książki i rzeczy, które nie przydadzą mi się w jutrzejszym dniu szkoły. W czasie, gdy orientowałam się co jest potrzebne na jutro, podszedł do mnie wysoki brunet. Oparł się o sąsiednią szafkę i badawczo mi się przyglądał. Ja spojrzałam na niego przelotnie i wróciłam do wykonywanej czynności.
- Czemu wybiegłaś za jakąś dziewczyną z lunchu?
- To była moja siostra. Musiałam jej pomóc. - odparłam krótko.
- A czemu nachosy wylądowały na królowej szkoły? - brunet zadał kolejne pytanie.
- "Królowa szkoły" - zrobiłam znak cudzysłowu - sobie na to zasłużyła. I w dodatku także jest moją siostrą. - niemal warknęłam ze złości.
Brunetowi najwyraźniej skończyły się pytania, jednak dalej stał oparty o szafkę, a ja totalnie go ignorując skupiłam się na jutrzejszych lekcjach. Świdrujące spojrzenie mulata jednak nie dawało mi spokoju. Popatrzyłam na niego, a on dalej przeszywał mnie wzrokiem.
- Co? - warknęłam poirytowana.
- Szukam w tobie cech wspólnych z twoją siostrą.
- Czemu?
- Bo nie mogę uwierzyć, że jesteś spokrewniona z tą idiotka, która uważa się za bóstwo. - odpowiedział zadziornie.
Uśmiechnęłam się do niego. Przynajmniej jeden chłopak nie patrzący na nią z pożądaniem. Mulat wyraźnie u mnie zapunktował. Odwróciłam głowę, by włożyć już ostatnią książkę i zamykając szafkę zauważyłam, że brunet zniknął. Zdziwiłam się, ale postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy i ruszyłam w drogę powrotną do domu.
Otwierając drzwi od domu zastałam Debby malującą się przed lustrem, które wisiało niemal przy samych drzwiach. Siostra spojrzała na mnie ze złością i poirytowaniem, a także odrazą. Prychnęła z pogardą i ponownie zaczęła się malować.
- Fluidem i pudrem nie zakryjesz swojej głupoty. - mówię przechodząc obok niej.
Debby poczerwieniała ze złości, a ja z triumfem skierowałam się do swojego pokoju.
Mój pokój był średniej wielkości. Ściany pomalowane zostały na jasny fiolet. Po prawej stronie stała szafa z ubraniami, a niedaleko niej kanapa i mały szklany stolik. Po lewej stronie ustawione zostało łóżko z beżową pościelą. Po jego dwóch stronach stały stoliki nocne. Nad łóżkiem wisiał kolaż zdjęć zrobiony przeze mnie. Co jakiś czas dokładam tam fotografie, na których uwieczniono moje wspomnienia. Na równoległej ścianie od drzwi znajduje się okno, a obok niego półka z książkami. Lubię wdrapywać się na parapet i obserwować panoramę naszego małego miasteczka. Zwłaszcza w deszczowe dni. Czyli można uznać, że zawsze lubię posiedzieć na parapecie. Na ścianie równoległej od okna stoi komoda, na której ustawiłam wszelkiego rodzaju pamiątki z przebytych podróż. Koło komody wisi duże podłużne lustro, a jego rama została przeze mnie ozdobiona lampkami. Pomiędzy lustrem, a komodą oparta o ścianę jest moja gitara. Rzecz z którą nigdy się nie rozstanę. Muzyka to moje drugorzędne hobby. Na pierwszym miejscu jest rysunek. Uwielbiam szkicować, rysować, malować. Jestem artystką. Mam wrodzoną kreatywność.
Usłyszałam pukanie do drzwi, a następnie drzwi otworzyły się ukazując niepewną postawę Alany, która w dłoniach trzymała białą koszulkę i podała mi ją do ręki.
- Wyprałam ją. Możesz ją jutro oddać Tiffany. Podziękuj jej ode mnie.
- Jasne. Debby odzywała się do ciebie? - zapytałam.
- Nie. Za każdym razem tylko rzuca mi wściekłe spojrzenia, więc postanowiłam siedzieć cały czas w swoim pokoju.
- Zrób jej na złość. Nie znikaj jej z oczu. - uśmiechnęłam się.
- Wolę nie. Jej spojrzenie zabija.
Roześmiałyśmy się. Był to śmiech szczery, ale jednocześnie sztuczny. Co jest z nami nie tak? Czemu nie możemy zachować się jak normalne siostry? Alana wyczuwając sztywną atmosferę między nami wyszła z mojego pokoju. Usiadłam na łóżko, rzuciłam się na nie plecami i leżąc tak wgapiałam się w namalowany przeze mnie cytat: "Zawsze celuj w księżyc. Nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami...". Do dziś nie wiem dlaczego go napisałam. Nawet nie pamiętam, gdzie go znalazłam. Po prostu mi się spodobał i nie mogłam odmówić sobie przyjemności zapisania go. Tak, to jest chyba powód czemu cytat został uwieczniony na suficie.
Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Ciągle pamiętam jak mama była na mnie wściekła za to. Teraz mi wybaczyła, albo po prostu zapomniała o tym incydencie. Wzruszyłam ramionami na to i podniosłam się z łóżka. Podeszłam do okna i zobaczyłam jak po chodniku kroczy ten sam chłopak, który stał koło mojej szafki. Teraz go sobie przypomniałam. Dopiero zorientowałam się, że jest on jednym z nowych uczniów. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Jak mogłam być taka głupia? Uchyliłam trochę firanki, by bardziej przypatrzeć się chłopakowi. Pech chciał, że akurat spojrzał w moją stronę. Mulat uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów. Zasłoniłam firankę i odeszłam od okna. Straciłam ochotę na oglądanie panoramy mojego miasteczka.
Otworzyłam drzwi od swojego pokoju i zeszłam po spiralnych schodach na parter i od razu skierowałam się do salonu. Po drodze spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę 16:15. Spóźniłam się tylko kwadrans na ulubiony serial Debby. Wchodząc do salonu od razu w oczy rzuciła mi się w oczy leżąca sylwetka mojej siostry. To jej ulubiona pozycja czasie oglądania telewizji. Usiadłam naprzeciw Debby na sąsiedniej kanapie. Jak byłam mała to dziwiłam się czemu stoją u nas trzy kanapy tworząc kwadrat bez jednej ścianki. Teraz wiem, że jednak te kanapy to nie był wyrzut pieniędzy, ani zachcianka rodziców, aby goście przychodzący do nas byli zachwyceni naszym przestronnym salonem. Tak łatwiej zdenerwować starsze rodzeństwo samą swoją obecnością.
- Nie przeszkadzaj mi. - warknęła Debby.
- Przecież nic nie robię. - mówię niewinnie.
Debby burknęła coś pod nosem, jednak nie zrozumiałam ani jednego słowa. Zaczęłam wgapiać się w telewizor i w ten durny serial, który uwielbia moja głupiutka siostra. Z nudów zaczęłam wiercić się na kanapie. Debby dalej mnie ignorowała, jednak podniosła głowę i oglądała telewizję na pół leżąco. Położyłam się tak jak ona. Debby wyczuwając moje zamiary zaszczyciła mnie swoim zabijającym spojrzeniem. Zrozumiałam przesłanie i przewróciłam oczami. Nie dam jej satysfakcji.
- Idź sobie. – warknęła znudzonym głosem Debby.
- Co mówisz? Nie słyszę. – odpowiadam.
- Idź. Sobie. – siostra akcentuje wyraźnie każde słowo.
- Oczywiście.
Dalej siedzę na kanapie. Debby podparła głowę ręką i wróciła do oglądania swojego serialu. Ja natomiast zniesmaczona oglądanym odcinkiem poddałam się i z głośnym hałasem i ociąganiem poszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki sok jabłkowy i wlałam go do szklanki. Oparłam się o szafkę a wlany sok w między czasie wypiłam duszkiem. Odstawiłam szklankę i wgapiałam się ponownie w telewizor przez łuk, który robił za wejście do salonu.
Odkleiłam oczy od telewizora i poszłam do swojego pokoju. Chwyciłam telefon leżący na stoliku i wyciągnęłam dłoń do torby, by wziąć z niej portfel. Następnie zeszłam na dół i ubrałam trampki na stopy. Telefon i portfel schowałam w głębokiej kieszeni skórzanej ramoneski. Przejrzałam się w lustrze i wyszłam na dwór, aby zwyczajnie pójść na spacer.
Nogi same poniosły mnie do miejscowego parku. Uwielbiam tam przebywać. To moje ulubione miejsce spotkań, ale także lubię tu przebywać w samotności.  Chyba od czasu do czasu człowiek potrzebuje chwil samotności: nie słuchać niczyjego gadania, samemu się nie odzywać, „zamknąć” wszystkie zmysły, odciąć się od świata zewnętrznego i skupić się tylko na sobie. Jak pustelnik. Zdecydowanie wolę jednak tą radosną gromadę ludzi wokół siebie. Źle mi jest samej. Samotność to dla mnie ostateczność. Niektórzy marzą o niej jak o ostatniej ucieczce. Ja sama od niej uciekam.
Zaczęłam szukać wzrokiem mojej ulubionej ławki. Schowanej w cieniu drzew, gdzie jedyne promienie słoneczne wpadały przez małe zakamarki. Po chwili znalazłam ławkę, lecz była zajęta. Przez wysokiego bruneta. Czysta ironia losu. Nie zraziłam się jednak. Przyszłam tu, aby odpocząć. Nie ma znaczenia na jakiej ławce. Zauważyłam w oddali wolne miejsce, musiałam tylko minąć mulata ignorując go. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Szłam przed siebie z podniesioną głową, a dłonie schowałam do kurtki.
- My się przepadkiem nie znamy? – usłyszałam.
Mulat postanowił najwyraźniej dotrzymać mi towarzystwa.
- Nie przypominam sobie, aby znała twoje imię. – uśmiechnęłam się.
- Zayn. Zayn Malik. – przedstawił się brunet.
- Caitlin O’Connel.
- Zdążyłem już dowiedzieć się jak się nazywasz. – odparł niejaki Zayn.
- Więc czemu nie zwracasz się do mnie po imieniu? – zapytałam.
- A czemu miałbym skoro sam ci się nie przedstawiłem? Wolę, abyśmy oboje wiedzieli o sobie tyle samo.
- Chcesz mieć czystą kartę? – uniosłam brwi.
- Jeśli tak to nazywasz…
Kiwnęłam głową i dalej szliśmy ramię w ramię przez całą długość parku. Przez cały wynik ten rozmowy zapomniałam, że przyszłam tu aby pobyć sama, ale jak to ja, ktoś musiał do mnie dołączyć. Najwyraźniej los nie chce, abym zasmakowała samotności. Och, zapomniałam także, że miałam usiąść na ławce.
- O czym myślisz?
- A czemu chcesz wiedzieć? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Jesteś jakaś nieobecna. Nie da się odczytać twoich emocji. Jakbyś dusiła wszystko w sobie.
- Nie mów, że się przejąłeś. – uśmiechnęłam się drwiąco.
- Nie przejmuję się. Daję ci do zrozumienia, że jesteś trudna do zrozumienia.
- To czyni mnie interesującą?
- Nie, twój radosny uśmiech czyni cię interesującą. Chociaż, gdy jesteś oschła bardziej mnie do siebie przyciągasz. – mówi tajemniczo Zayn.
- Przyciągam cię do siebie?
- Za dużo się dzisiaj dowiedziałaś, skarbie! – mulat wyprzedził mnie i odszedł samotnie własną ścieżką.
- Nie jestem  twoim skarbem! – krzyczę rozbawiona.
- Jeszcze! – odkrzykuje Zayn odwracając się do mnie na pięcie. Patrzy na mnie figlarnym spojrzeniem i dalej kieruje się swoją drogą.
Ten cały Malik potrafi mnie rozbawić. Jeśli jednak ma jakieś zamiary wobec mnie, niech sobie odpuści. Jestem barwnym ptakiem, trudno mnie złapać. Żyję własnym rytmem. Nikt nie potrafi mnie dogonić. Nikt nie potrafi utrzymać mnie przy sobie. Jednak przyciągam uwagę każdego. Jestem wolna jak ptak. Niezależna i zmienna – jak pogoda.
Wróciłam do domu około godziny 18:00. Rodzice powinni już wrócić, przynajmniej jedno z nich. Otworzyłam ostrożnie drzwi wejściowe nie chcą narobić hałasu. Moim rodziciele są podenerwowani, gdy robimy hałas w domu po ich powrocie. Są przewrażliwieni na punkcie hałasu. Zdecydowanie wolą ciszę.
Zdjęłam zabrudzone buty, ramoneskę powiesiłam na wieszak i cicho stąpając na palcach poszłam po schodach do swojego pokoju. Udało  mi się przejść niepostrzeżenie i szybko przekraczając próg swojego pokoju zamknęłam drzwi na klucz. Rzuciłam się na łóżko i po raz drugi tego dnia wgapiałam się w sufit. Strasznie bolały mnie nogi. Przyda mi się odpoczynek.
Pomasowałam obolałe stopy i sięgnęłam po książkę, która leżała na jednym z dwóch stolików nocnych. Próbowałam przypomnieć sobie skąd ją mam. Nic z tego. Książki nie będą książkami fantastycznymi nie zapadają mi w pamięć. Komedie, romanse, kryminały – to nie książki dla mnie. Ja uznaję tylko fantastykę. Odłożyłam zapomnianą książkę i spojrzałam na zegarek. 18:30. Co ja mogę robić? Przeszukałam cały pokój wzrokiem i gwałtownie podniosłam się z łóżka. Chwyciłam słuchawki i oddałam się pierwszej płynącej melodii…

* Caitlin ♥ *
_____________________________________
Przybywam z drugim rozdziałem!
Jak się podoba?
Polubiliście charakterek Caitlin? :)
Ogólnie, muszę Was zapoznać z kilkoma sprawami organizacyjnymi:
Sprawa I: Tytuł piosenki ma w sobie link. Czy działa Wam to przekierowywanie? U mnie link nie wykrywa i teraz nie wiem, czy to wina szablonu czy mojego złomu, zwanego potocznie komputerem.
Sprawa II: Są tu czytelnicy z mojego pierwszego bloga? Czy jest tu ktoś komu podoba się fantastyka w moim wykonaniu?
Sprawa III: Kiedyś na pasku bocznym umieszczona była "Tablica Ogłoszeń". Niestety, ja jako istota kompletnie niemyśląca usunęła ten gadżet w celach badawczych. I teraz nie mogę ponownie dodać biednego gadżetu. I znowu zastanawiam się czy to wina bloggera czy mojego złoma.
Sprawa IV: Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, dodajcie komentarz w zakładce "Informowani" z Waszym userem na TT, adresem Waszego bloga, ewentualnie numerem GG/e-mailem.
Sprawa V: Jestem trochę zawiedziona małą ilością komentarzy. Pod prologiem daliście o sobie znać, natomiast pod rozdziałem pierwszym tylko nieliczna garstka.
Dlatego, następny rozdział pojawi się, gdy pod tym postem będzie minimum 7 komentarzy.
Gorąco pozdrawiam!
Eranest była, Earnest jest, Earmest będzie.

7 komentarzy:

  1. Czekam na kolejny rozdział ! Polubiłam Caitlin ,jest wspaniałą postacią :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc oto jestem. HA :D
    A więc tak, trochę to trwało zanim przeczytałam wszystko na blogu. Swoją drogą uwielbiam ten szablon i ten cytat *.* Ale nie o tym, o blogu, a więc. Co do siostry numer 1. Lubie ją i wydaje mi się, że mimo wszystko będę lubiła ją najbardziej, chociaż kto wie co dzieje się w głowie najstarszej siostry, która jak na razie wydaje się być po prostu bezdusznym człowiekiem jak ich wiele, niestety. Caitlin natomiast mimo, że wydawała się być raczej również niezbyt przyjazna okazała się całkiem w porządku, a przynajmniej nie taka zła jak mogła się wydawać, chociaż. Oczywiście chociaż. Jej pierwsze zachowanie wobec młodszej siostry zapadło mi w pamięć i raczej nie kojarzy się z niczym przyjemnym nawet, gdy nadrobiła to pomagając jej.
    Ogólnie podoba mi się, i szalenie nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, kiedy to już dokładnie wszystko będę mogła przejrzeć! :)
    Śle buziaki! :) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Caitlin przypomina mi trochę mnie... Też chce wykorzystać swoje życie w 100% i jestem może nie tyle barwna, co pogmatwana. W odróżnieniu od niej czasami lubię pobyć sama, trudno jest marzyć z kimś siedzącym Ci wiecznie na głowie.
    Co do rozdziału, moim zdaniem idealny, postać Caitlin bardzo mi się podoba, jest taka pełna życia i uczuć, nieuchwytna jak motyl.
    Zastanawiam się czy skoro był już rozdział z perspektywy Alany i Caitlin, to czy teraz kolej na Debby? Nie moge się doczekać, żeby 'wejść do jej głowy', zobaczyć w jaki sposób myśli i czy rzeczywiście jest tak płytka na jaką wygląda. Mam nadzieje, że się myle i jest tam w niej chociaż drobinka człowieczeństwa. Cieszyłabym się, gdyby w trakcie opowiadania zaszła w niej jakaś zmiana, żeby zrozumiała swoje błędy. Wiadomo, że z miejsca nie stanie się ideałem, aczkolwiek jej podróż będzie dla czytelników zapewne emocjonującym przeżyciem.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny, Twoja wierna czytelniczka i wielka fanka Twoich pomysłów,
    Forever Dreamer.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się bardzo podoba. Charakter Caitlin jest taki podobny do mojego. Lubię jak bohaterzy są do mnie u ;**podobnieni :) no i oczywiści eczekam na dalszą część

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej;) Jakiś czas temu zostawiłaś u mnie komentarz pod rozdziałem, więc postanowiłam wpaść i nadrobić Twoje. Co prawda, napisałaś tylko jedno zdanie i nie do końca wiem, czy moje opowiadanie Ci się spodobało, ale mam nadzieję, że tak;)

    Twoje rozdziały bardzo mnie zainteresowały. Podoba mi się sposób Twojego pisania i historia, która przestawiasz. Bardzo ciekawi mnie jak dalej potoczą się losy sióstr i czy Alana wreszcie odważy się by stawić czoła zarozumiałej Debby. denerwuje mnie ta dziewczyna. Uważa się za ósmy cud świata, a tak naprawdę nie ma w sobie żadnej wartości. Na szczęście Caitlin ma w sobie tyle siły, by przeciwstawić się siostrze i chyba ona jest jak na razie moją ulubioną postacią. Czyżbyś wkręciła w opowiadanie chłopców z 1D? No zobaczymy jak to się potoczy ;)
    Jesli możesz, informuj mnie o nowych rozdziałach;)

    A w wolnej chwili zapraszam do siebie, gdzie nadal toczy się kryminalna historia "Tajemnicy Locmarie". Byłabym szcześliwa otrzymując Twoją opinię na jego temat, bo Ty możesz na mnie liczyć;)

    Ściskam i pozdrawiam ;*

    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! Czekam na następny! Weny życzę i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń