Deborah
Wtedy, wtedy mogłam widzieć
Że byłeś moim jedynym przyjacielem
Byłam zbyt przerażona by
Nie mogłam Cię wpuścić
Wtedy, wtedy mogłam widzieć
Że byłeś moim jedynym przyjacielem
Byłam zbyt przerażona by
Nie mogłam Cię wpuścić
5 września
Razem z Rebeccą miałam zaplanowane jakie kolory będziemy miały na sobie ubrane w dniu balu. Musiałyśmy to ustalić, aby żadna z dziewczyn nie przyszła w podobnej sukience. Nie mogłyśmy sobie pozwolić na taką wpadkę! Każda dziewczyna z elity miała zaklepany kolor główny. Ja miałam klasyczną czerń. Rebecca upatrzyła sobie ciemny brąz. Najtrafniejsze kolory przewodnie takie jak: beż, czerń i brąz rozeszły się migiem a zasada "Kto pierwszy ten lepszy!" kilka dziewczyn nie zadowoliła. Jednak nie obchodzi mnie to, co one sobie myślą. Ja jestem królową i ja muszę wyglądać olśniewająco. One są tylko dodatkiem. Robią za tło, które wzmacnia moją pozycję.
Na wspomnienie wczorajszego dnia uśmiechnęłam się
przeciągle i przejechałam czerwoną szminką
po moich ustach. Uwielbiam ten kolor.
Usta najbardziej przyciągają uwagę.
- Podaj mi kurtkę. - rozkazałam Alanie, która przeszła
obok mnie.
Dziewczyna westchnęła i sięgnęła po moją kurtkę.Uśmiechnęłam się triumfalnie i w chwili, gdy już po nią sięgałam Alana raptem
ją opuściła. Nie patrząc na mnie odwróciła się i zostawiła mnie wściekłą.
Schyliłam się po ramoneskę i dumnie ją założyłam. Spojrzałam na swoją sylwetkę
i cmoknęłam zadowolona. Jestem piękna,
pomyślałam.
Razem z Maxem weszłam do budynku szkolnego. Co dziwne,
żadna fala zaciekawionych spojrzeń nie ruszyła w naszą stronę. Udawałam, że nic
nie zauważyłam, ale wewnątrz gotowałam się ze złości. Jak?! Co się dzieje z
tymi ludźmi?!
Rozejrzałam się dokoła, a moją uwagę zwróciło zbiegowisko
przy szafkach. Podeszłam do zgromadzonych ludzi i zobaczyłam jak Niall i Thomas
stoją naprzeciwko siebie z zaciśniętymi pięściami. Z tyłu stała wyraźnie
zagubiona i przestraszona Alana. Co takiego się wydarzyło?
- Przeproś ją! - krzyknął blondyn.
- Wlazła mi pod nogi, nie muszę nikogo przepraszać, a
zwłaszcza ją. - warknął Thomas wskazując na moją młodszą siostrę.
- Ona nie jest pieprzoną zabawką, którą można się bawić!
Ona jest człowiekiem, idioto!
- Jest zwykłą niepotrzebną szmatą! Nie warto zwracać na
nią uwagę!
Horan mocniej zacisnął pięści i niespodziewanie uderzył
Thomasa, który aż zatoczył się do tyłu. Jednakże, będąc popularnym szkolnym
sportowcem, szybko odzyskał równowagę i zadał blondynowi potężny cios w brzuch.
W tej chwili na "pole walki" wkroczył Malik, który wykazując się
niewiarygodną siłą popchnął Thomasa na szafki, aż ten stracił panowanie nad
swoim oddechem.
Całe zbiegowisko cofnęło się cofnęło się zapobiegawczo...
i ze strachem? Nie miałam pojęcia, jak nazwać odczucia tych ludzi. Sama nie
wiedziałam co czuję.
Popatrzyłam na wściekłego Horana, którego w tej chwili
trzymał Payne, aby ponownie nie zaatakował Thomasa. Widziałam wiele takich
bójek, ale nigdy nie wynikła ona z powodu Alany. Ba! Nikt nigdy nie stanął w
jej obronie! Nowością było jedynie zachowanie Caitlin feralnego dnia, ale nigdy
nie spodziewałam się takiego zachowania u Nialla. Wydawał się zbyt grzeczny. Zbyt święty, pomyślałam.
- Rozejść się. - warknął Zayn, a drugi raz nie musiał
powtarzać.
Całe zgromadzenie posłusznie się rozeszło, jednak ja
zostałam z Maxem i po sekundzie dołączyła do nas Rebecca. Thomas klnąc jak
szewc odszedł, a Payne puścił wściekłego Horana. Zdążyłam zauważyć, że Alana
niespostrzeżenie zniknęła. Natomiast Caitlin stała przez chwilę i wpatrywała
się twardym wzrokiem na Liama, Nialla i Zayna. Ten ostatni odwzajemnił jej
spojrzenie i uporczywie wpatrywał się w jej oddalającą się sylwetkę.
Najwyraźniej Caitlin nie mogła wytrzymać w całym tym towarzystwie. Nie moja wina, że nie umie dobierać
normalnych przyjaciół, pomyślałam ze zgryzotą i na moment zapomniałam o
tym, że ktoś wstawił się za Alaną.
Szkoła niewielka, wszystko szybko się roznosi. Każda
plotka, każda soczysta wiadomość - nieważne czy prawdziwa. Ważne aby chwytliwa.
Wiadomość o tym, że wybuchła bójka między Thomasem a
Niallem rozeszła się migiem. Spodziewałam się takiej szybkiej reakcji z uwagi
na to, że wynikła z powodu Alany. Nic nieznaczącej małej szarej myszki.
Malutkie zwierzątko nie zjawiło się na lunchu i nie usłyszało wszystkich opinii
na ten temat. Na swój temat. Ciekawe jak się teraz czuje. Po raz pierwszy jest w centrum uwagi.
Niall jak i Thomas także nie zjawili się na stołówce.
Poszkodowany sportowiec prawdopodobnie kolejną przerwę przesiedział w gabinecie
szkolnej pielęgniarki. A blondyn? Zniknął bez śladu. Nikt nic nie słyszał. Nikt
nic nie widział. Zachował się podobnie jak wczoraj. Także zniknął i nawet jego
najlepsi kumple nie wiedzieli dokąd się udał.
- Debby? - usłyszałam przytłumiony głos obok mnie.
Zerknęłam przez ramię i zobaczyłam Liama, który nachylał
się nad moim uchem. Skłamałabym gdybym powiedziała, że mnie to nie zdziwiło. Zbyt bardzo jednak go nie lubię i zdążyłam zamaskować przed nim swoje zdziwienie. Wróg nie może znać twoich słabości.
- Czego chcesz? - warknęłam.
- Nie tutaj. - odpowiedział równie zgryźliwie jak ja.
Po czystej walce ze samą sobą wstałam i poszłam za śladem Liama. Chciałam zostać przy stoliku, ale postąpiłam wbrew sobie. Coś mnie ciągnęło do bruneta. A ja nie wiedziałam zbytnio co.
Chłopak kierował się w boczny korytarz. Szłam w krok za nim i zastanawiałam się, gdzie mnie prowadzi. W końcu zatrzymał się w miejscu odległym od klas. Znalazłam się w miejscu będącym schronieniem ludzi zapomnianych i nielubianych. To było coś w rodzaju azylu. Czegoś, gdzie ludzie nie przychodzą, bo nie mają po co. Korytarz był zapomniany, nie ma się co oszukiwać. Tylko zastanawiam się jak to miejsce odkrył Liam.
- Czego chciałeś? - spytałam po chwili milczenia.
- Trzymaj z dala Zayna od Caitlin.
Zamrugałam zaskoczona.
- C-Co?
Niedowierzanie. Tylko to czułam.
- Masz trzymać Caitlin z dala od Zayna. - powtórzył.
- Czemu?
- On... On ma na nią zły wpływ. - Liam spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
- Konkretniej.
Skrzyżowałam ramiona na piersi.
- Zawsze obiera sobie za cel dziewczynę, która jego zdaniem jest wyjątkowa. I próbuje ją wciągnąć do swojego życia. Sprawia, aby dziewczyna była taka jak on. Zayn chce sprawić, aby jego... wybranka odcięła się od swojego świata i przeszła do jego...
- Czemu mi to mówisz? - przerwałam mu.
- Nie interesuje cię to?
- Nie. Nie obchodzi mnie nic, co dotyczy moich sióstr.
- Ale to twoja siostra! Powinnaś dbać o nią! - warknął chłopak.
- One o mnie także nie dbają! Po co mam się o nie martwić? Są dużymi dziewczynkami, same potrafią o siebie zadbać. Nie muszę mówić im, jak mają żyć! Same niech się martwią o swoje problemy! Jestem z nimi spokrewniona tylko więzami krwi, nic więcej nas nie łączy! - wybuchnęłam.
- Nie martwi cię to, że twoja siostra diametralnie się zmieni?
- Nie, nie obchodzi mnie! One mnie nie obchodzą! Nie mam żadnych korzyści z opieki nad nimi! Więc czemu mam się nimi zajmować i niańczyć jak jakieś niemowlęta?
Liam zbliżył się do mnie.
- Musisz mieć ze wszystkich swoich działań korzyści?
- Tak. Bezinteresowność nie istnieje. Korzyść płynie ze wszystkich czynów. Ze wszystkich rąk ludzkich. Tak będzie zawsze. Nie zmienisz tego.
Odeszłam pełna pogardy. Myślał sobie, że będę bawić się w opiekunkę. Caitlin jest pełnoletnia. Niech sama o siebie dba. Nie mogę mówić jej jak ma postępować. Nie chcę jej tego mówić. Żeby mówić komuś jak ma żyć, trzeba najpierw samemu to wiedzieć.
- Czego chcesz? - warknęłam.
- Nie tutaj. - odpowiedział równie zgryźliwie jak ja.
Po czystej walce ze samą sobą wstałam i poszłam za śladem Liama. Chciałam zostać przy stoliku, ale postąpiłam wbrew sobie. Coś mnie ciągnęło do bruneta. A ja nie wiedziałam zbytnio co.
Chłopak kierował się w boczny korytarz. Szłam w krok za nim i zastanawiałam się, gdzie mnie prowadzi. W końcu zatrzymał się w miejscu odległym od klas. Znalazłam się w miejscu będącym schronieniem ludzi zapomnianych i nielubianych. To było coś w rodzaju azylu. Czegoś, gdzie ludzie nie przychodzą, bo nie mają po co. Korytarz był zapomniany, nie ma się co oszukiwać. Tylko zastanawiam się jak to miejsce odkrył Liam.
- Czego chciałeś? - spytałam po chwili milczenia.
- Trzymaj z dala Zayna od Caitlin.
Zamrugałam zaskoczona.
- C-Co?
Niedowierzanie. Tylko to czułam.
- Masz trzymać Caitlin z dala od Zayna. - powtórzył.
- Czemu?
- On... On ma na nią zły wpływ. - Liam spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
- Konkretniej.
Skrzyżowałam ramiona na piersi.
- Zawsze obiera sobie za cel dziewczynę, która jego zdaniem jest wyjątkowa. I próbuje ją wciągnąć do swojego życia. Sprawia, aby dziewczyna była taka jak on. Zayn chce sprawić, aby jego... wybranka odcięła się od swojego świata i przeszła do jego...
- Czemu mi to mówisz? - przerwałam mu.
- Nie interesuje cię to?
- Nie. Nie obchodzi mnie nic, co dotyczy moich sióstr.
- Ale to twoja siostra! Powinnaś dbać o nią! - warknął chłopak.
- One o mnie także nie dbają! Po co mam się o nie martwić? Są dużymi dziewczynkami, same potrafią o siebie zadbać. Nie muszę mówić im, jak mają żyć! Same niech się martwią o swoje problemy! Jestem z nimi spokrewniona tylko więzami krwi, nic więcej nas nie łączy! - wybuchnęłam.
- Nie martwi cię to, że twoja siostra diametralnie się zmieni?
- Nie, nie obchodzi mnie! One mnie nie obchodzą! Nie mam żadnych korzyści z opieki nad nimi! Więc czemu mam się nimi zajmować i niańczyć jak jakieś niemowlęta?
Liam zbliżył się do mnie.
- Musisz mieć ze wszystkich swoich działań korzyści?
- Tak. Bezinteresowność nie istnieje. Korzyść płynie ze wszystkich czynów. Ze wszystkich rąk ludzkich. Tak będzie zawsze. Nie zmienisz tego.
Odeszłam pełna pogardy. Myślał sobie, że będę bawić się w opiekunkę. Caitlin jest pełnoletnia. Niech sama o siebie dba. Nie mogę mówić jej jak ma postępować. Nie chcę jej tego mówić. Żeby mówić komuś jak ma żyć, trzeba najpierw samemu to wiedzieć.
Weszłam ponownie do stołówki i zobaczyłam siedzącego przy
stoliku Nialla. Spojrzałam na niego przelotnie, a swój wzrok skupiłam na
Zaynie. Nie słuchał niczyjego gadania, siedział w idealnym miejscu, aby obserwować
Caitlin. Nie, nie będę o nich myślała.
Niech robią co, chcą, pomyślałam.
Liam nie przyszedł już na lunch. Został w swoim starym położeniu. Niech tam stoi. Niech sobie nie wyobraża, że będę się przed nim uginać.
Koło naszego stolika przeszła Caitlin i podeszła do tablicy ogłoszeń. W tym samym momencie Zayn wstanął ze swojego miejsca i podszedł do mojej siostry. Zerknęłyśmy po sobie z Rebeccą i już wiedziałam, że Liam wiedział co się zanosi. Ewidentny romans, którego nie mam ochoty oglądać.
Upragniony dzwonek rozbrzmiał, gdy właśnie wstawałam od stolika. Sięgnęłam po torbę i miałam nadzieję, że nie spotkam Liama na swojej drodze.
Siedząc już w swoim pokoju nie mogłam przestać zastanawiać się nad słowami szatyna. I nie, nie obchodziła mnie ich treść, obchodziło mnie, że chłopak myślał, że zainteresuję się swoją siostrą. Wyraźnie dał mi do zrozumienia, że według niego jestem pępkiem świata. I tak, jestem nim.
Nie lubię ludzi, którzy nie liczą się z moim zdaniem. Mam swoje życie dokładnie zaplanowane i nie mogę sobie pozwolić, że ktoś obok mnie będzie nie zgadzał się z moimi słowami. Żeby coś osiągnąć muszę mieć wokół siebie grupę ludzi potulnych jak szczeniaki. Muszą mi usługiwać, być na każde moje zawołanie i roznosić dobre słowa o mnie. Muszę się liczyć wśród tej szarej, nudnej codzienności.
Zerknęłam na wyświetlacz telefonu, który cicho zabrzęczał. Popatrzyłam chwilkę na treść wiadomości, która do mnie dotarła. Zastanowiłam się przez moment i szybko odpisałam Rebecce, że zaraz będę na miejscu.
Właśnie wybierałam się do kawiarenki.
Wchodząc do starego, klasycznego budynku poczułam jak zwykle ten sam zapach świeżo parzonej kawy. Uwielbiałam tu przychodzić, jednakże od dawna tu nie byłam z uwagi na to, że nie miałam z kim tu przychodzić. Kawiarenka nie była uwielbiana przez moich znajomych, a moja przyjaciółka bardziej lubiła przytulne miejsca. Ja uwielbiałam tą bladość na ścianach, ten sam powtarzający się blues, który z czasem zanikał przez skrzypienie podłogi lub trzeszczenie w radiu. Uwielbiałam te kwiaty, które przekrzywiają się z doniczki. Uwielbiałam widok za oknem. Mogłabym wymieniać tak bez końca. Tej kawiarenki wprost nie da się opisać. Jest w niej coś dziwnego i innego, co zamiast przyciągać, odstrasza.
Zobaczyłam Rebecce siedzącą przy pierwszym stoliku od wejścia. Uśmiechnęłam się lekko i przysiadłam do mojej przyjaciółki, która z zainteresowaniem rozglądała się dookoła.
- Mamy problem.
- Dokładniej..? - zapytałam zaciekawiona.
Nie lubię ludzi, którzy nie liczą się z moim zdaniem. Mam swoje życie dokładnie zaplanowane i nie mogę sobie pozwolić, że ktoś obok mnie będzie nie zgadzał się z moimi słowami. Żeby coś osiągnąć muszę mieć wokół siebie grupę ludzi potulnych jak szczeniaki. Muszą mi usługiwać, być na każde moje zawołanie i roznosić dobre słowa o mnie. Muszę się liczyć wśród tej szarej, nudnej codzienności.
Zerknęłam na wyświetlacz telefonu, który cicho zabrzęczał. Popatrzyłam chwilkę na treść wiadomości, która do mnie dotarła. Zastanowiłam się przez moment i szybko odpisałam Rebecce, że zaraz będę na miejscu.
Właśnie wybierałam się do kawiarenki.
Wchodząc do starego, klasycznego budynku poczułam jak zwykle ten sam zapach świeżo parzonej kawy. Uwielbiałam tu przychodzić, jednakże od dawna tu nie byłam z uwagi na to, że nie miałam z kim tu przychodzić. Kawiarenka nie była uwielbiana przez moich znajomych, a moja przyjaciółka bardziej lubiła przytulne miejsca. Ja uwielbiałam tą bladość na ścianach, ten sam powtarzający się blues, który z czasem zanikał przez skrzypienie podłogi lub trzeszczenie w radiu. Uwielbiałam te kwiaty, które przekrzywiają się z doniczki. Uwielbiałam widok za oknem. Mogłabym wymieniać tak bez końca. Tej kawiarenki wprost nie da się opisać. Jest w niej coś dziwnego i innego, co zamiast przyciągać, odstrasza.
Zobaczyłam Rebecce siedzącą przy pierwszym stoliku od wejścia. Uśmiechnęłam się lekko i przysiadłam do mojej przyjaciółki, która z zainteresowaniem rozglądała się dookoła.
- Mamy problem.
- Dokładniej..? - zapytałam zaciekawiona.
Rebecca umyślnie wywołała pauzę.
- Suzanne chwaliła się Anne, że ma kupioną brązową
sukienkę na bal!
Odetchnęłam z ulgą. Myślałam, że to coś poważniejszego. W
tej kawiarence często spiskujemy jak kogoś zhańbić, lub po prostu plotkujemy o
wszystkich z naszej nudnej szkoły. Nikt tu nie przychodzi, więc nie ma obaw, że
ktoś podsłucha.
- A ty.. - zaczęłam.
- To ja zaklepałam brąz! Nie pozwolę, aby ktoś miał ten
sam kolor co ja! - wybuchnęła Rebecca.
- Zrobimy ten sam..
- Tak. - przerwała mi moja przyjaciółka.
Uśmiechnęła się do mnie triumfalnie, a mój humor znacznie
się polepszył. Niech najdroższa Suzanne wie, że nie kwestionuje się wyborów ani
moich ani Rebecci.
* Deborah ♥ *
_____________________________________
_____________________________________
Rozdział wstawiony z małym poślizgiem, gdyż niefortunnie zachorowałam.
Po przeczytaniu całego rozdziału nie wydaję mi się, aby był on jakiś wyjątkowy, ale najlepszy też nie jest.
Kompletnie nie wiedziałam co napisać w końcówce.
Poza tym, mam problem z odmienianiem imienia "Rebecca" XD
Od razu zapowiadam, że najbliższy rozdział także będzie wstawiony później niż zwykle.
Dzisiaj krótko, bo muszę wracać do ciepłego łóżeczka <3
Do następnego :*
Za ewentualne błędy przepraszam.
Wydaje mi się, że ten rozdział pokazał Debby z tej drugiej strony, z tej której bardziej nie lubię, z tej której uważam, że jest trochę żałosna i głupiutka. Ale rozdział mi się podoba, Niall stający w obronie młodszej i brak zainteresowania, musiała mieć dziewczyna niezłą minę przyznam... :>
OdpowiedzUsuńOpis kawiarni trochę można się w nim zaplątać, tak sądzę! Czekam co dalej! <3
Weszłam na twojego bloga z ciekawości, bo zaintrygował mnie twój login. :D Przejrzałam, tak z ciekawości, obsadę i fabułę – tak z czystej ciekawości. Na początku, muszę ci powiedzieć, że wybrałaś piękne imiona dla naszych siostrzyczek. <3 Te osobliwości... Mnie chyba najbardziej odzwierciedla Alana. Jest taka cicha... Chociaż jednak bardziej pasuje do mnie Debby. Dobra, chyba obie są moim odzwierciedleniem, haha.
OdpowiedzUsuńRzuciło mi się w oczy to, że nie stosujesz akapitów. Ja jestem do nich przyzwyczajona i po prostu źle mi się czyta. Lepiej byłoby to zmienić, bo jednak warto dodawać akapity. Wszystko jest wtedy takie przejrzyste i poukładane. Niestety również muszę zwrócić ci uwagę na interpunkcję. Często gubisz przecinki. Najlepiej, abyś nad tym popracowała – przeczytała jakieś artykuły o tym, bo to pomaga i cię dokształca. Ja właśnie to zrobiłam i teraz już wiem, gdzie go postawić, haha. B)
W pierwszym rozdziale zauważyłam błąd. „Nie przypominam sobie, aby ktoś z tej grupy na mnie krzywo patrzał.” To słowo jest dobre, ale nie lepiej byłoby go zastąpić „patrzył”? Lepiej językowo.
„ Jedząc swój lunch pomyślałam, że z Caitlin całkiem fajna siostra. Gdyby ją tylko trochę podrasować.” – Nie rozumiem tego zdania. Jak można podrasować jakąś siostrę? To zgodne w jakiś dialogach między znajomymi, a raczej nie w opowiadaniach. Polecam zamienić to słowo na inne określenie, np. „Gdyby chociaż trochę się zmieniła” – chyba lepiej brzmi.
Następny błąd to to, że gdy piszesz jakiś dialog, nie potrzebnie stawiasz kropki. Jeżeli piszesz po myślniku słowa typu „powiedziała”, „zapytała”, „wykrzyczała” – nie dodajesz kropki po wypowiedzianym zdaniu, ponieważ to jest jakby całe zdanie. Tak to się chyba tłumaczy. Zaś jeśli jest „uśmiechnęła się”, to wtedy stawiasz kropkę i PISZESZ OD DUŻEJ LITERY. ;)
I okropnie mylisz czasy. Tutaj „powiedziałam”, a tutaj „mówię”, „mówi”. To źle wygląda w opowiadaniu i, oczywiście, źle się takie coś pogmatwane czyta.
A teraz wypowiem się coś na temat fabuły. Alane i Niall’a, moim skromnym zdaniem, świetnie dopasowałaś. Pasują do siebie swoją osobliwością. Obydwaj są cisi i skryci. Caitlin (dobrze to napisałam?) i Zayn... Hm, oni są inni, ale podobno przeciwieństwa się przyciągają. A pomiędzy Liam’em, a Debby nic takiego jeszcze nie zaszło, więc dokładnie nie mam jak się wypowiedzieć.
Strasznie żal mi Alany. Biedaczka, codziennie znosi te obelgi. Dobrze, że ma Cait. A ta głupia Debby niech idzie precz!
Ja czekam na następny rozdział, wtedy bardziej opowiem o fabule, niż o błędach itp. : )
Pozdrawiam i liczę na komentarz z opinią u mnie.
Kadu ;*
www.twenty-secrets-of-love.blogspot.com
+ Przepraszam za chaotyczność i możliwe błędy. :D
+ Jestem dopiero przy rozdziale czwartym, więc wybacz, że komentuje nie czytając wszystkich. Nadrobię to i skomciam w następnym rozdziale! :)
UsuńHaj heloł!
OdpowiedzUsuńPrzybyłam i ja by skomentować to cudne opowiadanie!:) Chociaż muszę Ci się przyznać, że jak widzę, ze rozdział jest napisany z perspektywy Deborah to już z samego tego faktu targają mnie nerwy. Doskonale zdaję sobię sprawę, że po przeczytaniu chociaż kilku słów z jej pamiętnika, nie będę wiedziała czy śmiać się, czy płakać. Bo uważam ją za tak tępą osobę, takiego pustaka... że to się w głowie nie mieści!
No i się nie pomyliłam. Ledwo zaczął się rozdział, a ja już padłam na twarz. Dlaczego? Po słowach "ja jestem królową, a one tylko dodatkami". No ładnie traktuje swoje koleżaneczki. W sumie to one wszystkie są po jednych pieniądzach, ale sam fakt, że Deb ma je tak głęboko gdzieś jest lekko porażający. Poza tym to zamawianie kolorów sukienek na bal... żenada! Ale bym chciała, żeby Caithlin przyszła również w czerwonej. A najlepiej i Alana! Tylko po to by utrzeć nosa siostrze. Jezu, to by było piękne!
@ "Na wspomnienie wczorajszego dnia uśmiechnęłam się przeciągle i przejechałam czerwoną szminką po moich ustach. Uwielbiam ten kolor. Usta bardziej przyciągają uwagę."- bardziej niż co? Nie ma tu żadnego porównania, więc to "bardziej" nie pasuje. Może NAJBARDZIEJ. Wtedy się zgodzę.
@ "Całe zbiegowisko cofnęło się cofnęło się zapobiegawczo" -powtórzenie,
@ "- Rozejść się. -" - bez kropki.
Bójka o Alanę! A to coś! Byłam w wielkim szoku, ale też pod wielkim wrażeniem. Nareszcie ktoś zinteresował się tą szarą myszką i wprowadza w szkole inne zasady. bardzo dobrze! To, że Alana jest takim antyspołeczniakiem, to jest jej wybór. I nikt nie ma prawa z tego powodu traktować ją jak szmatę. Brawo chłopaki! Za to bardzo zdziwiły mnie słowa Liama. Przedstawił Zayna w dziwnym świetle.Ciekawa jestem, co to znaczy "wciągnąć do jego świata"... jaki jest ten świat Zayna? i o co w tym chodzi. Kwintesencją wszystkiego, okazał się jednak zdanie "Nie mam żadnych korzyści z opieki nad nimi!". Jedno zdanie, a ukazuje cały charakter dziewczyny.
Cudowny ♥
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że wcześniej nie skomentowałam ale zgubiłam link do opowiadania :(
OdpowiedzUsuńAle już znalazłam :D
wiec przechodząc do rzeczy rozdział świetny! Zaskoczyło mnie zachowanie Nialla! Czekam na next! Pozdrawiam :*
Udało mi się nadrobić rozdziały i jestem na bieżąco! Rozdział ogółem świetny, ale coraz bardziej nie lubię Debby. Nienawidzę takich księżniczek, jaką jest. Zdecydowanie bardziej lubię Caitlin, a Alanę ubóstwiam! Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń i oczywiście na bal!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
Jestem okropna, oficjalnie daje Ci pozwolenie na spalenie mnie na stosie za moje haniebne zachowanie, byłam pewna, że skomentowałam ten rozdział!! Teraz wchodzę, żeby zobaczyć czy czegoś nie dodałaś i poczytać komentarze innych i pierwsza myśl - usunęłaś go, dostaje szoku i pytam dlaczego??? Druga myśl....tej już się chyba domyślasz. Przepraszam, przepraszam, rozdział był świetny jak zawsze :**
OdpowiedzUsuńHmm znowu jestem opoźniona z komentarzamu -,-
OdpowiedzUsuńMam nnadzieje że mi to wybaczycie...
Zakochałam sie w waszym opowiadani, w tym jak piszecie.
Ja osobiscie czytałam i jakoś nagle mi brakło, i już nic nie było do czytania...
Nie lubie jej koleżanki, jest tępa hahahah
Czekam za nastepny xx